fbpx
Tata na macierzyńskim
14 marca 2024

Ojcowie, którzy zdecydowali się wziąć urlop rodzicielski, opowiadają, że to najlepsza decyzja, jaką mogli podjąć – mówią założycielki Fundacji Share the Care – Z badań wiemy, że poprawia to stabilność związku, zmniejsza liczbę rozwodów i separacji, ma bardzo korzystny wpływ na rozwój emocjonalny i poznawczy dzieci, a także pomaga kobietom w aktywności zawodowej i wyrównaniu szans na rynku pracy z mężczyznami.

W kwietniu 2023 Polska wprowadziła unijną dyrektywę work-life balance, która przyznaje ojcom niezbywalne na partnerkę 9 tygodni urlopu rodzicielskiego. Zachęcamy bardzo: ojcowie korzystajcie z niego!

Pierwszy

Jacek podsuwa rękaw czarnej bluzy. Na prawym przedramieniu ma wytatuowane skomplikowane urządzenie z wielką śrubą. – To jedna z pierwszych maszyn drążących metro w XIX w. Taka, jakich używali budując kolej podziemną w Londynie czy Nowym Jorku – wyjaśnia. Tatuaż nie jest przypadkowy. Jacek też buduje metro, w Warszawie. Jest architektem.  Kilkanaście lat temu wygrał ze znajomymi po fachu konkurs na kilka stacji i poszło: C6, C7, C8, bo tak je nazywają w służbowym żargonie. Miał udział w powstaniu wielu stacji na drugiej linii – Płocka, Młynów, Księcia Janusza, Wola Park i Bemowo Ratusz, a na Bródnie od Szwedzkiej aż do końca linii. Od października zrobił sobie przerwę. Jest na urlopie rodzicielskim i zajmuje się synem Marianem, który urodził się pod koniec lipca 2023. W międzynarodowej korporacji, która realizuje budowę warszawskiego metra, jest pierwszym mężczyzną, który taki urlop wziął.

Skąd pomysł? – W domu rodzinnym nie miałem takiego wzorca, tata zarabiał, a mną i rodzeństwem zajmowała się mama. U mojej żony było podobnie. Gdzieś przeczytałem, że jest taka opcja – opowiada. – Dopytałem brata i bratową, którzy są prawnikami, jak to wygląda od strony przepisów. Bardzo chciałem to zrobić.

Czy się nie bał? Po pierwszym synu, Stefanie, wiedział na co się pisze. Pierworodnym po urodzeniu zajmowała się Ola, żona Jacka, zawodowo specjalistka od PR.
– Podkreślmy od razu, że określenie urlop może być mylące, bo to cięższa praca niż etat w firmie – mówi Jacek. – Komuś, kto nie ma dzieci, może się wydawać, że wystarczy ugotować obiad, a dziecko sobie leży, czasem tylko trzeba je nakarmić i przebrać. Nic bardziej mylnego. Dziecko jest bardzo angażujące, nie ma czasu na przerwę, trzeba mu poświęcić całą uwagę. Ale to też fajny czas, bo masz go dla dziecka, jesteś z nim, skupiasz się na nim. Budują się relacje na wiele lat, warto przeznaczyć na to więcej niż wieczory i weekendy. Z pierwszym synem tego nie miałem. Wychodziłem z domu po 7, wracałem późnym popołudniem. Dlatego przy Marianie świadomie podjęliśmy z żoną decyzję, że ja zostanę z nim dłużej. Ola była na macierzyńskim 14 tygodni, ja przejąłem syna po tym czasie i będę w domu aż skończy rok – opowiada Jacek. – Mam o tyle łatwiej, że moja żona pracuje zdalnie, więc w razie co jest obok. Ale w ciągu dnia to ja zajmuję się Marianem. Stefan, starszy o niecałe półtora roku od brata, jest w żłobku. To też ogromne wsparcie.

Decyzji Jacka sprzyjała zmiana prawa. W kwietniu 2023 roku weszła w Polsce w życie dyrektywa unijna work-life balance, która wydłużyła urlop rodzicielski o 9 tygodni, z 32 do 41. Co więcej, obecnie każde z rodziców ma wyłączne prawo do 9 tygodni urlopu rodzicielskiego, bez możliwości przeniesienia go na partnera. Niezależnie od tego dodatkowego czasu, mężczyźni nadal mogą skorzystać z 2 tygodniowego urlopu ojcowskiego, który przysługiwał im wcześniej.

– Przed wejściem dyrektywy, z urlopu rodzicielskiego korzystał zaledwie 1% ojców. Całość urlopu wykorzystywały przeważnie mamy, a powszechnie uważano, że w Polsce mamy roczny macierzyński. A to nieprawda. W praktyce na to świadczenie składa się 20 tygodni urlopu macierzyńskiego i 32 tygodni urlopu rodzicielskiego, którym rodzice mogą podzielić się dowolnie. Dodanie 9 tygodni urlopu rodzicielskiego dla drugiego rodzica (czyli przeważnie taty) będzie pozytywnie wpływało na wykorzystanie tego świadczenia przez mężczyzn. W zeszłym roku, kiedy weszła w życie dyrektywa work-life balance z urlopu, według danych ZUS, skorzystało już 6% ojców. W sumie było ich 15,7 tys., w porównaniu do 3,7 tys. w roku 2022. To wyraźny skok – wyjaśnia mi Sylwia Ziemacka, członkini Rady Fundacji Share the Care.

Fundacja powstała pod koniec 2019 roku, by rozwiązania z dzieleniem opieki nad dziećmi promować. To dzięki jej działaniom rośnie odsetek ojców decydujących się na urlop rodzicielski – kampanii informacyjnej na ten temat nie prowadzą bowiem ani stosowne ministerstwa ani inne państwowe instytucje. To także dzięki fundacji, która zbiera historie ojców na urlopie rodzicielskim, trafiłam do Jacka.

Sąsiedzki zryw

Fundacja Share the Care jest inicjatywą trzech matek: Karoliny Andrian, Sylwii Ziemackiej i Małgorzaty Adamowicz, które znały się z jednego bloku na warszawskiej Saskiej Kępie. Ale jej celem od początku było wspieranie zarówno matek, jak i ojców, i podkreślanie znaczenia współdzielenia opieki nad dziećmi między nimi. – Łączenie, nie dzielenie, bo my promujemy partnerski model rodziny – wyjaśnia Karolina. – Brzmi to może idealistycznie, ale chcemy doprowadzić do podziału urlopów rodzicielskich pół na pół między oboje rodziców.
Karolina zawodowo zajmuje się obszarem work-life balance. Pomaga wdrażać sprzyjające temu rozwiązania w dużych firmach. Pracując głównie z kobietami, czuła, że progres w tym zakresie jest niewielki. I wtedy ją olśniło. – Momentem zwrotnym w tym, jak wygląda życie kobiety, jest pojawienie się dziecka. To na nią spada główne związane z tym obciążenie – mówi. –  Pomyślałam, że  gdyby ojcowie brali urlop rodzicielski pół na pół z matkami, to rynek pracy zupełnie inaczej by wyglądał.  Z własnego doświadczenia mogła to potwierdzić Sylwia, która ma czterech synów w wieku od 6 do 16 lat. Przy dwóch młodszych jej mąż wziął urlop rodzicielski pół na pół z nią, po 6 miesięcy każde. – Widziałam, jak pozytywnie wpłynęło to na całą rodzinę i nasze relacje – podkreśla Sylwia.

– Ale sprawa nie jest taka prosta. Jak mówiłam kobietom, z którymi pracuję, że faceci powinni chodzić na urlopy rodzicielskie, twierdziły, że to świetny pomysł. Ale jak zadawałam pytanie: „a ty byś się podzieliła urlopem rodzicielskim”, padała odpowiedź „nie” – mówi Karolina Andrian. – Cytując legendarną feministyczna działaczkę Glorię Steinem: „Wiemy już, że kobiety potrafią robić to, co mężczyźni, ale nadal nie rozumiemy, że mężczyźni potrafią robić to, co kobiety.” Temat wymaga ogromnej edukacji, pokazania przykładów, że tak się da i fajne rzeczy z tego wychodzą.

Zaczęły od kampanii informacyjnej z filmikami pod hasłem „50/50 – To się wszystkim opłaca” („to” czyli podział urlopu rodzicielskiego między oboje rodziców), którą odpaliły na wiosnę 2020 roku. Przygotowały też przewodnik dla pracodawców pod tym tytułem, do ściągnięcia za darmo ze strony fundacji. Niedługo wcześniej, bo w 2019 Unia Europejska wprowadziła dyrektywę work-life balance, której ważnym punktem jest podział urlopów rodzicielskich. To utwierdziło założycielki fundacji w przekonaniu, że nie walczą z wiatrakami. Dyrektywa ma wspierać zachowanie równowagi między życiem zawodowym a prywatnym, a także zmniejszać różnice między mężczyznami i kobietami, wspierając aktywizację zawodową tych ostatnich m.in. przez włączenie mężczyzn w opiekę nad dziećmi.

– W 2021 z pierwszej dotacji, jaką dostała nasza fundacja (w ramach programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy, finansowanego z Funduszy EOG i Funduszy Norweskich, przyp. red.) zleciłyśmy firmie badawczej IQS badanie ilościowe i jakościowe na ten temat. Chciałyśmy dowiedzieć się, dlaczego pary, które mogą dzielić się urlopem, tego nie robią i co by je mogło do tego zachęcić. Z badania wynika, że stereotypowe myślenie na ten temat jest silne. Większość badanych uważało, że więź dziecka z matką jest ważniejsza niż z ojcem, szczególnie w pierwszym roku życia dziecka. Nic dziwnego, w przekazach medialnych też króluje narracja, która podkreśla rolę matki w opiece nad maluchem i funkcjonuje stereotyp matki karierowiczki, która szybko wraca do pracy po urodzeniu dziecka, zaniedbując rodzinę. Powszechne było przekonanie, że mamy roczny urlop macierzyński, zaś wiedza na temat zasad prawnych w zakresie podziału urlopu rodzicielskiego okazała się bardzo mała – mówi Sylwia Ziemacka. – Ale, co pozytywnie nas zaskoczyło, według części ilościowej badania, przeprowadzonej na reprezentatywnej próbie Polaków, aż 79% badanych obu płci uważa mamę i tatę za tak samo dobrych opiekunów dziecka w pierwszym roku życia.

– Mamy poczucie, że istotna jest zmiana pokoleniowa, jaka zaszła w myśleniu o rodzinie. Pięćdziesięciolatkowie zapytani o to, jak rozumieją jej bezpieczeństwo, mówią o aspektach finansowych, a trzydziestolatkowie kładą nacisk na bezpieczeństwo emocjonalne. Dzisiejsi młodzi mężczyźni coraz mocniej chcą być zaangażowanymi ojcami, bardziej obecnymi w życiu dzieci niż byli ich ojcowie – dodaje Małgorzata Adamowicz. – Ale jeżeli mężczyzna nie ma przestrzeni, żeby doświadczyć ojcostwa, bez partnerki, która nad nim stoi, uzbrojona w to, że wie lepiej, trudno mu to realizować. Gdy robiliśmy warsztaty dla rodziców, wielu ojców mówiło, że musieli o miejsce przy dziecku zawalczyć w tym kręgu kobiet – matki, babki, ciotek. Dlatego bardzo podkreślamy, jak ważną rolę odgrywają kobiety w budowaniu pozycji taty jako równoprawnego opiekuna.

Tacierzyństwo rozłożone na minuty

Z okien nowego mieszkania na warszawskiej Pradze rozciąga się wspaniały widok na wał przy Wiśle i dziki Obszar Natura 2000 za nim. W środku ciemne, eleganckie szafki kuchenne, posadzka a la beton, na ścianach sztukaterie, starannie dobrane lampy i meble – znać rękę architekta. Wprowadzili się tu akurat, jak Marian się urodził. Teraz, ubrany w pasiaste body i szare dresowe spodnie, siedzi oparty o Jacka, który skrzyżował nogi po turecku. Ma pięć miesięcy i na razie nie siada sam. Chętnie bawi się leżąc na brzuchu, a kiedy tata sadza go w foteliku, łapie za wiszące nad nim zabawki. – Póki co bycie ojcem to proste, powtarzalne czynności. Ten czas jest świetny relacyjnie, ale nie ma co dodawać mu magii czy intelektualnej głębi. Czekam aż Marian zacznie chodzić, mówić – opowiada Jacek. – Wtedy nasz kontakt wejdzie na nowy poziom. Teraz to gra w kalambury, o jaką potrzebę dziecka chodzi.

Ich dni są do siebie podobne. Jacek ze Stefanem wstają około 7.00-8.00. Śpią razem w pokoju, a Marian w drugim z mamą, bo obaj chłopcy budzą się jeszcze w nocy. Tata zawozi Stefana do żłobka, po drodze do domu czasem coś załatwi albo zrobi zakupy, po 9.00 przejmuje młodszego syna od żony. 10.00 to czas drzemki, potem karmi dziecko, bawi się z nim. Około 14.00 idą na spacer na kolejną drzemkę. Choć od paru dni nie wychodzą z domu, bo mały ma katar. W międzyczasie Jacek próbuje wcisnąć gotowanie obiadu (czasem robi to Ola), przed 17.00 oddaje Mariana mamie, a sam jedzie po Stefana. Idzie z nim na plac zabaw albo do sali zabaw. Po 18.00 wracają do domu i jest pora na kąpiel dzieci, kolację, kładzenie.

– Co jest najtrudniejsze? – zastanawia się Jacek. – Podstawowa, codzienna opieka rozłożona na minuty. Te minuty sączą się bardzo powoli, ale potem zamieniają się w godziny, dni, tygodnie, miesiące, które z kolei lecą bardzo szybko. Natłok tych codziennych czynności jest intensywny, szczególnie jeśli mam za sobą nieprzespaną noc. Uważam, że każdy tata, powinien przynajmniej miesiąc spędzić w ten sposób, by nabrać empatii dla partnerki, docenić pracę, którą z reguły wykonują matki. – I dodaje – W moim męsko-budowlanym środowisku tata na urlopie rodzicielskim to wciąż ciekawostka. Ale sporo moich kolegów przyszło i powiedziało, że mi zazdroszczą i żałują, że takiego urlopu nie wzięli, bo czują, że coś stracili – mówi Jacek.

Partnerstwo służy rodzinie

– Z badań „Modele życia małżeńskiego Polaków”[i], prowadzonych co 7 lat przez CBOS, wynika, że w 2020 roku (ostatnia fala badania, przyp. red) 58% Polek i Polaków uznało model partnerski, czyli taki, w którym dzieli się zarabianie na dom, opiekę nad dziećmi i domowe obowiązki między dwie osoby w parze, za najlepszy. Wynik podskoczył o 12% w stosunku do wcześniejszej edycji badania – mówi Sylwia Ziemacka. –  To oczywiście wyraz pewnych aspiracji, nie rzeczywistości. W grudniu zeszłego roku Polski Instytut Ekonomiczny wypuścił badanie, które mówi, że w rodzinach, gdzie oboje rodzice pracują, nawet jeśli matka więcej zarabia, to na niej spoczywa więcej obowiązków związanych z domem i opieką nad dziećmi. Ale to samo badanie pokazuje, że największe zadowolenie z życia występuje w tych parach, w których obie strony mają poczucie, że  podział obowiązków jest sprawiedliwy.

Fundacja Share the Care zrealizowała też warsztaty dla par rodziców. Ich celem było wzajemne poznanie perspektyw i lepsze zrozumienie się nawzajem. Prowadził je dr Kamil Janowicz – psycholog, członek Rady Programowej Fundacji Share the Care, badacz rodzicielstwa i autor bloga fatheringdaily.com oraz profilu instagramowego @fathering_daily, prywatnie tata trzyletniego Franka i kilkumiesięcznej Marianny.

– Dla wielu par to był pierwszy raz, gdy rozmawiali o swoim rodzicielstwie, wymieniali się przemyśleniami na ten temat, obawami, nadziejami. W codziennym zabieganiu, przytłoczeniu różnymi sprawami, obowiązkami, często brakuje na to przestrzeni. Kobiety i mężczyźni nie wiedzą, jak to jest być w butach tej drugiej strony, nie mają świadomości, co ona przeżywa i że potrzebuje wsparcia. – opowiada Kamil Janowicz. – Nam zależało, by skłonić rodziców do partnerstwa bazującego na współpracy, zachęcić do zadbania o czas na takie rozmowy na co dzień. Bez tego wiele rzeczy się nawarstwia i mnożą się konflikty, bo ciąża i rodzicielstwo to bardzo wymagający moment dla pary. Padła zresztą wśród uczestników refleksja, że takich tematów brakuje na przykład w szkołach rodzenia.
Okazało się, że zmieniające się wzorce rodzicielstwa to ogromne wyzwanie. Mężczyźni skarżyli się, że partnerki oczekują od nich bycia nowymi ojcami – obecnymi, zaangażowanymi emocjonalnie, a jednocześnie wciąż mają w głowach tradycyjny wzorzec męskości, w którym to mężczyzna jest głównym lub jedynym żywicielem rodziny. – Wielu ojców po urodzeniu się dziecka mierzy się z tym, że chcieliby z nim i partnerką spędzać więcej, ale z drugiej strony muszą utrzymać rodzinę – mówi dr Kamil Janowicz. – W efekcie mają poczucie, że zaniedbują i jedno, i drugie. To ogromny stres.
Bazując na doświadczeniach z warsztatów, Fundacja Share the Care wraz z dr Janowiczem podobne spotkania prowadzą cały czas. Odpowiadając na silną potrzebę mężczyzn dotyczącą braku przestrzeni, w której mogliby się wymienić doświadczeniami z innymi ojcami, stworzyli też GROW, czyli Grupę Rozwojową – Ojcowskie Wsparcie. To zamknięta internetowa społeczność ojców, którzy w swoim gronie, w ramach cyklicznych spotkań, rozmawiają na różne tematy związane z rodzicielstwem. Odbyły się już dwie edycje, a zainteresowanie jest ogromne.

Samotność taty

Fundacja Share the Care zapytała polskich ojców, którzy zdecydowali się wziąć urlop rodzicielski o ich doświadczenia i wrażenia. Mówili tak:

„To doświadczenie zdecydowanie mnie zmieniło. Wziąłem odpowiedzialność za moje dziecko i poczułem, że jestem tak samo ważny jak jego matka.” – tata dyrektor artystyczny

„Reakcja w mojej pracy? Niedowierzanie. Szef kilkukrotnie pytał, czy przemyślałem swoją decyzję. Koledzy kiwali głową w szoku, nie widząc mnie w roli „niańki i gosposi”. Za to koleżanki patrzyły z podziwem.” – tata lekarz

„Wielu mężczyznom przeszkadza w podjęciu decyzji o urlopie stereotyp, że pierwszy rok najlepiej z mamą, bo ona karmi piersią i lepiej zajmuje się dzieckiem, bo ma instynkt macierzyński.” – tata kierowca autobusu

„Co mogłoby ułatwić ojcom decyzję o urlopie rodzicielskim? Promocja urlopów, tak by stały się zjawiskiem bardziej powszechnym. Wtedy ci ojcowie mieliby więcej odwagi w sięganiu po nie. Korzyścią firm otwartych na takie rozwiązanie byłoby promowanie się jako przyjaznych rodzicom, co mogłoby zachęcać potencjalnych kandydatów.” – tata ekonomista

– Żaden z mężczyzn, z którymi rozmawialiśmy, a którzy na urlop się zdecydowali, nie żałował tego kroku – podkreśla Karolina Andrian. – Wszyscy mówili o tym, jako o jednej z najważniejszych decyzji w swoim życiu.

Podobnie myśli na ten temat Tomasz Rusek, autor bloga „Tata na macierzyńskim” i ambasador Fundacji Share the Care. 9 miesięcy urlopu zdecydował się wziąć z jednego powodu. – Chciałem być z młodszą córką, dwuletnią dziś Helą, bo ze starszą, Nataszą, już nastolatką, przegapiłem tę szansę. Wówczas stawiałem na karierę, chciałem zarobić na dom i byłem takim weekendowym tatą – mówi i dodaje. –  Oczywiście względy finansowe też były ważne. Moja żona, gdy urodziła Helenkę była na działalności i miała minimalny ZUS, a ja miałem dobry etat, więc te 80% mojej pensji, to były cały czas fajne pieniądze. Wiem, że nie każdy ma taką sytuację i może sobie na to pozwolić. W dużym koncernie medialnym, gdzie pracowałem, byłem pierwszym ojcem na urlopie. Zresztą w ogóle nie znałem żadnego faceta, który by urlop ojcowski wziął. Czułem się, jakbym odkrywał Amerykę.

Żeby pokazać ojcom, jakie to doświadczenie i spopularyzować temat, Fundacja Share the Care wymyśliła cykl historii par, które podzieliły się urlopem. Opublikowała je na portalu Team Rodzina, a pisał o nich właśnie  Tomasz Rusek. – Te rozmowy pokazały mi, że choć jesteśmy z różnych światów, mamy różne doświadczenia, różny poziom życia i różne partnerki, to wszyscy tak samo chcemy być z dzieciakami i czerpiemy wielką frajdę z ich rozwoju i tego, jak się zmieniamy przy nich – mówi Rusek.

– A jak było u mnie? – opowiada – Fajnie. To jest niesamowity czas – dużo się człowiek o sobie dowiaduje, zmienia się, no i buduje zupełnie inną więź z tą małą osobą.  Ale jest też ciężko. Bo mało kto o tym mówi, że bycie z dzieckiem, to potworna samotność. Drugie wyzwanie, to poczucie odpowiedzialności za dziecko, którego nie ma na kogo przenieść, choćby na chwilę. Jak jestem z nim sam, to wszystko, co się wydarzy dobrego i złego, jest moją zasługą albo winą. Zdarzało mi się pisać w głowie czarne scenariusze, na przykład, że coś mi się stanie i co wtedy będzie z moją córką? To jest bardzo trudny czas emocjonalnie i psychicznie. I to nawet dla kogoś, kto jak ja, ma dziecko zdrowe i dobrze się rozwijające.

Tomasz Rusek mówi, że ktoś, kto nigdy nie był z dzieckiem sam – nie godzinę, dzień czy dobę – ale dłużej, nie może tego zrozumieć. Dlatego tak ważny jest urlop rodzicielski dla ojców, bo mogą dotknąć tego, co dotychczas było zazwyczaj wyłącznym doświadczeniem kobiet.

– Odkryłem nagle, że osoba, która jest z dzieckiem w domu, żyje na zupełnie innej planecie, niż ta, która chodzi do pracy  – ciągnie. –  I te dwa życia zderzają się o szesnastej. Ten, kto pracował, wraca przebodźcowany dorosłymi sprawami, a w domu trafia na osobę, która była z dzieckiem i potrzebuje wygadania się, opowiedzenia, z punktu widzenia osoby pracującej, o pierdołach – ile razy przewijała, co dziecko zjadło, a czego nie i jaki miało humor. Para musi wymyślić sposób, jak to przepracować, żeby obie strony czuły się ważne, potrzebne i miały świadomość, że zrobiły coś dobrego dla związku. Myślę, że jeśli oboje doświadczą tego urlopu rodzicielskiego, jest im o wiele łatwiej. Kiedyś podzielałem popularne przekonanie ojców: ja i tak się nie przydam, przecież nie nakarmię dziecka, bo nie mam piersi. Dziś wiem na pewno, że jak ojciec chce być rodzicem na 100%, to istnieje tu pełna wymienność z matką. I wszystkim to wychodzi na dobre.

– Wnioski? – uśmiecha się Tomasz Rusek – Najważniejsze to zmienić myślenie na ten temat. Widzę, że współczesne młode mamy mówią coraz częściej partnerowi: to jest nasze dziecko, a nie moje, ty mi nie pomagasz, tylko razem je wychowujemy. A współcześni ojcowie, ci trzydziesto- i dwudziestoparolatkowie chcą być z dziećmi od początku, więcej wiedzą o ich psychice, wychowaniu, czytają na ten temat. Ale zarazem wie pani, że wiele kobiet mnie pytało, czy bycie na urlopie nie wpływało źle na moją samoocenę jako mężczyzny. No cóż to za pytanie?! Uważam,  że nie ma nic bardziej męskiego, niż opiekowanie się własnym dzieckiem. Nic tego nie może przebić.

Islandzkie wzorce

Dotacja z programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy pozwoliła Share the Care na jeszcze jedno ważne działanie – zlecenie naukowczyniom z Wydziału Pracy Socjalnej Uniwersytetu Islandzkiego przygotowania raportu na temat partnerstwa w rodzicielstwie i jego pozytywnych następstw. – Raport na podstawie zmian, jakie zaszły w islandzkim społeczeństwie po wprowadzeniu w 2000 roku tzw. przydziału ojcowskiego, czyli urlopu rodzicielskiego, który może wziąć tylko tata, pokazuje czarno na białym, że to ma sens – mówi Karolina Andrian i wylicza zalety rozwiązania – Po pierwsze korzystanie ojców z urlopu rodzicielskiego zwiększa współpracę i solidarność między rodzicami, poprawia jakość pożycia i zmniejsza ilość konfliktów, a w efekcie liczbę rozwodów i separacji. Po drugie w ciągu 20 lat od wprowadzenia przydziału ojcowskiego zmniejszyła się nierówność między płciami pod względem udziału obojga rodziców w rynku pracy i liczby przepracowanych godzin. Po trzecie buduje bliskość relacji i zaufanie nastoletnich dzieci do ojców. Z innych opracowań wiemy, że udział taty w opiece nad maluchem od pierwszych chwil pozytywnie wpływa na rozwój emocjonalny i poznawczy dziecka, jego wyniki w nauce i budowanie kompetencji społecznych, a także pewności siebie. Dlaczego? Bo ojciec, który zawiąże więź z dzieckiem, chce dalej być obecny w jego życiu i buduje z nim tę relację, nie boi się tego, bo wie, jak je obsługiwać. W efekcie swój świat i podejście do życia pokazują dziecku oboje rodzice, nie tylko matka i ono dużo dzięki temu zyskuje. Naprawdę to się wszystkim opłaca!

Fundacja posłużyła się raportem, gdy Karolina Andrian, Sylwia Ziemacka i Małgorzata Adamowicz poszły do sejmu przekonywać posłów do wprowadzenia dyrektywy work-life balance. Podkreślają, że jego wyniki to wyraźny dowód na to, że dyrektywa to nie żaden eksperyment społeczny, ale prawo, które może spowodować realne zmiany.
Raport wykorzystują też edukując pracodawców. Share the Care duży nacisk kładzie na współpracę z dużymi firmami, które namawia, by w kulturze organizacyjnej wdrażały postulaty równości. – Jeżeli pracodawcy nie zaczną traktować mężczyzn, jako potencjalnych rodziców, którzy mogą wziąć urlop rodzicielski, to niewiele się zmieni – wyjaśnia Sylwia Ziemacka. – Największa obawa mężczyzn dotycząca wzięcia urlopu rodzicielskiego związana jest bowiem z tym, jak zareaguje pracodawca i czy będą mieli dokąd wracać. I to nie są fikcyjne lęki, jesteśmy bombardowani mailami i komentarzami, na temat problemów z szefem czy HR-em, kiedy ktoś chciał urlop wziąć.
Fundacja właśnie szykuje się też do podpisania partnerstwa z ZUS-em. – To tam przychodzą rodzice, którzy chcą iść na urlopy. Chcemy, żeby treści na stronie tej instytucji promowały partnerstwo w rodzicielstwie i mówiły o nim z perspektywy obojga rodziców. Obecne informacje są bardzo suche i pisane z punktu widzenia matki – podkreśla Małgorzata Adamowicz. – Do tej pory z działaniami trafiamy do największych pracodawców, których interesuje równość i osób mieszkających w dużych miastach, a ZUS ma przełożenie na wszystkich pracodawców, wszędzie. To szalenie istotne dla naszej organizacji, żeby nieść tę misję do każdego ojca i dziecka, nie jedynie wybranych.

Projekt „Konsultacje z rodzicami na temat dzielenia się urlopami rodzicielskimi” Fundacji Share the Care został zrealizowany z dotacji programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy finansowanego przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię w ramach Funduszy EOG.

[i] https://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2020/K_157_20.PDF

Tekst: Agnieszka Wójcińska

Fot. Anna Liminowicz

Reportaż ukazał się na portalu Onet.pl 

 

 

W czym możemy Wam pomóc:

Translate »
Content | Menu | Access panel